rocznica śmierci Agaty Lamczak - ofiary antyaborcyjnej nagonki - eviltoast

z fb profilu Dziewuchy Dziewuchom:

PAMIĘTAMY

Dzień po Międzynarodowym Dniu Bezpiecznej Aborcji, przypada rocznica śmierci Agaty Lamczak, ofiary polskiego zakazu aborcji. Tę kobietę potraktowano dosłownie jak <pokrowiec na płód>. Historia jej śmierci jest przeprawą przez morze obojętności i pogardy, które okazały się tragiczne w skutkach. Jutro idziemy na Manifa Warszawa mając Agatę w myślach. *

Jesienią 2003 r. Agata zgłosiła się do lekarki rodzinnej w Pile, skarżąc się na bóle brzucha i stawów oraz złe samopoczucie. Przepisano jej leki, ale nie skierowano na badania. Wiosną 2004 r. Agata zaszła w ciążę. W kwietniu wróciły bóle, co skłoniło ją do wizyty u ordynatora Oddziału Położniczego w Pile. Lekarz uspokoił Agatę, mówiąc, że takie objawy występują w I trymestrze ciąży i zlecił badania. W maju Agata trafiła do szpitala w Pile z biegunkami i krwawieniem z odbytu. Była w 8. tygodniu ciąży. Została w szpitalu na blisko dwa tygodnie. Zdiagnozowano u niej wrzodziejące zapalenie jelita grubego. 1 czerwca 2004 r. została wypisana do domu, ale trzy dni później wróciła do szpitala z silnymi bólami brzucha i krwawymi wypróżnieniami. W trakcie hospitalizacji stwierdzono drugi rzut wrzodziejącego zapalenia jelita grubego. Poprzestano na leczeniu farmakologicznym. 8 czerwca Agata została przyjęta do Kliniki Gastroenterologii Akademii Medycznej w Poznaniu, a niecały miesiąc później, po podaniu sterydów i suplementacji potasu, wypisano ją do domu. Otrzymała zalecenie przeprowadzania okresowych badań ginekologicznych, przestrzegania diety i stosowania leków. 13 lipca ponownie stawiła się w Szpitalu Położniczym i Chorób Kobiecych w Poznaniu, aby ustalić poziom cukrów – skarżyła się na coraz silniejsze bóle odbytu. Została w szpitalu na trzy dni, ale lekarze i lekarki koncentrowali się wyłącznie na jej ciąży. 19 lipca, w Poradni Przyszpitalnej Gastroenterologii w Poznaniu, po badaniu chirurgicznym, lekarz stwierdził u Agaty ropień podśluzówkowy wielkości kasztana w kanale odbytu. Z braku miejsc, nie została jednak przyjęta na oddział chirurgiczny. Zabieg przeprowadzono więc w Klinice Gastroenterologii. Podczas zabiegu lekarze wykryli jeszcze jeden ropień o średnicy 5 cm w ścianie pośladka. W tym czasie Agata była w 16. tygodniu ciąży. 28 lipca wypisano ją do domu z zaleceniami leczenia farmakologicznego, pomimo że ból odbytu nie ustawał. Miała też stawiać się na wizytach kontrolnych.

W nocy z 28 na 29 lipca mama Agaty wezwała do niej pogotowie – ból był tak silny, że Agata nie mogła go znieść. Na oddziale chirurgicznym lekarze nacięli ropień wargi sromowej i wdrożyli leczenie farmakologiczne. To wtedy mama Agaty usłyszała, że jej córka “za bardzo zajmuje się swoim tyłkiem, zamiast czymś innym”. 7 sierpnia pacjentkę wypisano ze szpitala z zaleceniami codziennego wyciskania ropy z wargi sromowej i stosowania leków. Brak poprawy skłonił Agatę do poszukiwania pomocy w innej placówce. Przy wsparciu mamy pojechała do szpitala w Łodzi, gdzie przyjęto ją w klinice chirurgii ogólnej i naczyniowej. Trafiła pod opiekę proktologa. W trakcie badania odkryto narastający ropień w okolicach odbytu i przetokę. Tego samego dnia, lekarz ponownie naciął ropień wargi sromowej. Stan Agaty nadal się pogarszał, ale lekarze odmówili przeprowadzenia pełnej endoskopii, powołując się na klauzulę sumienia. Z końcem sierpnia Agata nadal przebywała w łódzkiej klinice, a jej bliscy mogli jedynie patrzeć, jak cierpi. Zdecydowali się na rozmowę z lekarzem prowadzącym o rozpoczęciu natychmiastowego leczenia, bez względu na konsekwencje dla płodu. „To, co, mam usunąć ciążę?” rzucił lekarz. Matka i narzeczony Agaty bez skutku prosili, aby na względzie mieć przede wszystkim dobro pacjentki. 4 września Agatę przeniesiono z objawami otrzewnowymi do Szpitala im. Madurowicza, I Kliniki Ginekologii i Onkologii Ginekologicznej w Łodzi. Tam przeprowadzono wycięcie wyrostka robaczkowego i jeszcze tego samego dnia, ze względu na niewydolność oddechową, Agatę przeniesiono na Oddział Intensywnej Terapii Szpitala im. Barlickiego. Lekarze stwierdzili objawy wstrząsu septycznego i niewydolności wielonarządowej. Badanie USG wykazało obumarcie płodu. Agatę skierowano na cesarskie cięcie, podczas którego lekarz odessał około 800 ml treści ropnej z jamy otrzewnej. 13 września lekarze ponownie wykonali laparotomię i usunęli krwiak w jamie Douglasa. Dwa dni później – kolejna laparotomia i kolejne wypłukanie treści ropnej. W końcu podjęto decyzję o usunięciu macicy.
18 września stan Agaty pogorszył się i pojawiła się niewydolność nerek. 29 września 2004 r. w godzinach porannych doszło do zatrzymania krążenia. Reanimacja nie przyniosła skutku. Agata umarła o godzinie 6.30. *

Agata Lamczak, zgodnie z prawem, miała prawo do przerwania ciąży. Miała prawo wybrać aborcję jako sposób ratowania jej życia i zdrowia. Poniosła najwyższą cenę za to, w jaki sposób aborcja jest traktowana w Polsce – jako najgorsza ostateczność, a nie jak normalny zabieg medyczny.


#AgataLamczak #rocznica #29września #kalendarium #aborcja