Morze Czerwone to kolejny punkt zapalny. NATO ma wielki problem z atakami Huti [ANALIZA] - eviltoast

Benedikt Fuest, Die Welt

Syrena ostrzegawcza rozbrzmiewa nad Morzem Czerwonym u wybrzeży Jemenu. Na pokładzie niszczyciela marynarki wojennej USA “USS Carney” otwiera się właz. Okręt wystrzeliwuje pocisk, za którym po niebie ciągnie się smuga spalin. Rakieta manewruje, aż uderza w swój cel — drona jemeńskich Huti, który atakował izraelski frachtowiec.

W zeszłym tygodniu amerykański niszczyciel klasy Arleigh Burke zestrzelił nad Morzem Czerwonym trzy takie drony. Pospieszył ponadto z pomocą statkom towarowym, które były celem ataków rakietowych Huti.

Siły morskie Zachodu mają w regionie Bliskiego Wschodu wiele do zrobienia. Okazuje się tymczasem, że marynarka kluczowego członka Sojuszu Północnoatlantyckiego — Niemiec — nie jest w stanie sprostać tym wyzwaniom.

"Konsekwencje ekonomiczne ataków są znaczące "

“Carney” jest częścią jednostki morskiej NATO, której zadaniem jest zabezpieczenie szlaków żeglugowych na Morzu Czerwonym i u wybrzeży Rogu Afryki. Należą one do najbardziej ruchliwych na świecie.

W miniony weekend francuska fregata “Languedoc” poinformowała o zestrzeleniu dwóch dronów Huti za pomocą pocisków przeciwlotniczych “Aster 15”.

We wtorek Huti zaatakowali norweski tankowiec “Strinda”. Według jemeńskiego ruchu, który od tygodni nęka jednostki na Morzu Czerwonym, statek nie zareagował na instrukcje i ostrzeżenia, w związku z czym został zaatakowany pociskami przeciwokrętowymi. Według amerykańskiej armii na pokładzie wybuchł pożar.

Dane radarowe z platform takich jak Vesselfinder, które zajmują się lokalizacją okrętów, pokazują, że coraz więcej statków nadkłada teraz drogi, aby szukać bliskości okrętów wojennych NATO na Morzu Czerwonym. Unikają one wybrzeża Jemenu tak bardzo, jak to możliwe.

Jemeńscy piraci znów sieją postrach na Morzu Czerwonym. “Uważają się za część samozwańczej osi oporu” Huti od tygodni atakują statki zawijające do izraelskich portów. Pokazują w ten sposób swoją solidarność z radykalnym islamskim Hamasem.

Konsekwencje ekonomiczne ataków Huti są znaczące — po ostatniej napaści na norweski statek cena ropy naftowej znacznie wzrosła. Jeśli rebeliantom uda się zamknąć drogę do Kanału Sueskiego za pomocą dronów i pocisków rakietowych, zakłócą oni łańcuchy dostaw w globalnym handlu.

Jeśli tak by się stało, statki musiałyby okrążać Róg Afryki. Taka sytuacja miała już miejsce w przypadku kontenerowca “Ever Given”.

Aby temu zapobiec, w nadchodzących tygodniach NATO prawdopodobnie rozmieści w regionie więcej okrętów.

Niemiecka fregata bezsilna wobec dronów Huti Niemiecka fregata “Baden-Wuerttemberg”, typ F125, bierze obecnie udział w wysiłkach mających na celu ustabilizowanie regionu. Okręt znajduje się obecnie u wybrzeży Libanu, gdzie bierze udział w misji Tymczasowych Sił Zbrojnych ONZ w Libanie (UNIFlL) mającej na celu monitorowanie ruchu żeglugowego.

Jak jedyny niemiecki lotniskowiec okazał się totalną porażką Fregaty F125 zostały specjalnie zaprojektowane do długich misji, takich jak ta, która odbywa się obecnie w Rogu Afryki. Cztery niemieckie fregaty F125 zostały oddane do użytku w 2005 r. z myślą o operacjach stabilizacyjnych i zapobieganiu kryzysom.

Okręty mają duży zasięg, a dzięki automatyzacji wielu procesów mogą być obsługiwane przez mniejszą liczbę załogi. Jednak w porównaniu do swojego poprzednika, F124, nie mają pocisków obrony powietrznej, które są obecnie jedyną pomocą przeciwko rakietom i dronom Huti.

F125 ma na pokładzie broń przeciwlotniczą. Służy ona jednak wyłącznie do samoobrony przed nadlatującymi pociskami.

“Baden-Wuerttemberg” i jego siostrzane fregaty byłyby nawet całkowicie bezradne wobec powolnego drona typu “Sammad”. Takie bezzałogowe statki powietrzne, które krążą na niebie w odległości ponad 10 km, dostarczają z powietrza dane dla celów rakietowych Huti.

Jemen wyprzedza zdolności Niemiec

Bundeswehra pominęła wyposażenie fregat w wyrzutnie pionowego startu (system VLS, Vertical Launching System), które umożliwiają wystrzeliwanie pocisków SM2 i ESSM o zasięgu od 50 do ponad 100 km, chociaż uzbrojenie to jest standardem na wszystkich innych okrętach NATO o wielkości i roli F125.

Fregaty zostały dostarczone później, niż planowano, w związku z czym systemy “Rolling Airframe Missile” krótkiego zasięgu, którymi dysponują okręty, są już przestarzałe w stosunku do używanego obecnie na polach walki uzbrojenia. Zapewniają one maksymalny zasięg dziesięciu kilometrów i nadają się tylko w bardzo ograniczonym stopniu do ochrony innych statków. Nie mają również wystarczających zdolności do obrony innych jednostek przed dronami.

Tymczasem dzięki wsparciu Iranu, nawet siły rebeliantów w Zatoce Adeńskiej mają teraz możliwość przeprowadzania ataków powietrznych przy użyciu pocisków przeciwokrętowych.

Dzięki swoim dronom Huti mogą rozpoznać cele dla swoich pocisków i wystrzelić je z dużą dokładnością. W związku z tym fregaty F125 jest już przestarzałe, a zamontowane na nich systemy nie mogą być zmodernizowane, aby osiągnąć zakładaną przez NATO gotowość bojową.

Oznacza to, że Bundeswehra w misjach, w których istnieje zagrożenie atakiem dronów, musiałaby teraz wrócić do poprzednich generacji fregat F123 i F124. Systemy obrony powietrznej tych okrętów są obecnie modernizowane, a ich wyrzutnie rakietowe są unowocześniane.

Kłopoty z modernizacją Bundeswehry

Poprzednie typy okrętów także mają jednak swoje problemy. Prawie pięć lat temu system fregaty F124 “Sachsen” zawiódł całkowicie — pocisk eksplodował w lufie podczas próby jego wystrzelenia. Dopiero nieco ponad tydzień temu niemiecka marynarka wojenna ogłosiła, że uszkodzony okręt jest ponownie w pełni sprawny.

Oznacza to, że Bundeswehra ma obecnie tylko trzy okręty, które przy użyciu pocisków SM2 i odpowiedniego radaru mogą chronić szlak żeglugowy, taki jak Morze Czerwone, przed atakami dronów.

Planiści niemieckiego rządu również zdają sobie z tego sprawę. Następna generacja fregat, F126, będzie ponownie wyposażona w wyrzutnie pionowego startu. F125 mają być stopniowo wycofywane z eksploatacji w połowie lat 30. XXI w.

Zanim jednak okręty F126 będą dostępne, minie jeszcze sporo czasu. Pierwsze dostawy tych fregat nowego typu planowane są dopiero w 2028 r.